Źródło |
John
Sweeney to brytyjski dziennikarz BCC, który wraz z grupą studentów wybrał się
do Korei Północnej przebrany za profesora historii. Ten niecodzienny wybieg był
potrzebny, ponieważ nie dostałby pozwolenia na wjazd do tego kraju pod swoim
prawdziwym nazwiskiem. Książka „Korea
Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu” jest rezultatem tej podróży i
próbą ukazania prawdziwego oblicza koreańskiego reżimu. Autor relacjonuje w
niej swoje wrażenia z wizyty w Korei, przybliża sylwetki Amerykanów, którzy
postanowili zamieszkać w tym kraju, stara się po krótce nakreślić historię
państwa i jego przywódców oraz poznać historię uciekinierów.
Efektem
książki jest opis tego, jak północnokoreańska władza chce zamydlić oczy
cudzoziemcom. W czasie całej podróży uczestnicy wycieczki nie spotkali, o
rozmowie nie mogło być mowy, żadnego zwykłego Koreańczyka. Trasa wycieczki była
tak zaplanowana, by nie krzyżowała się z domostwami biednych ludzi i miejscami
ich przebywania. W momencie, gdy coś poszło nie tak i cudzoziemcy zobaczyli
zwykłego obywatela lub miejsce, które jednoznacznie wskazywało na biedę kraju
momentalnie wykrzykiwano „Żadnych zdjęć!”. Autor zwiedził takie miejsca jak
szpital, w którym nie było pacjentów, ponieważ przebywali tam tylko rano, jak
również uniwersytet, gdzie próżno byłoby szukać studentów zwołanych na
obowiązkowe zebranie.
Książka
napisana jest lekkim i przystępnym językiem, jednak niektóre fragmenty
strasznie mnie nużyły. Nawiązania to poprzednich książek autora lub fragmenty
dotyczące procederu prania brudnych pieniędzy sprawiały, że moja uwaga była wystawiona
na ciężką próbę. Najciekawsze rozdziały dotyczyły obserwacji z pobytu w Korei i
historii dojścia do władzy Kimów. Wszystko inne było trochę nużące. Na koniec
muszę się przyczepić do momentami zbyt humorystycznego podejścia autora do
niektórych kwestii. Rozumiem, że autor chciał obnażyć i ośmieszyć reżim, ale czasami
strasznie to raziło. Wymyślanie „ksywek” dla przywódców (np. Kim Dzong Il jako
Bóg-Kiepski-Sobowtór-Elvisa) czy nazywanie Korei Krajem Zombie sprawia, że
zamiast pokazać biedę i cierpienie zwykłych obywateli Korei Północnej, kraj ten
pokazuje się w prześmieszny sposób, co sprawia, że nie traktujemy serio tego co
tam się dzieje.
„Korea
Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu” to dobra książka, która pokazuje
jak reżim stara się wybielić, jednak nie jest to najlepszy reportaż jaki
czytałam. Autor stara się przybliżyć historię tego kraju, jednak po przeczytaniu
tej książki czuję się tylko trochę mądrzejsza. Jeżeli chcecie lekko odsłonić
zasłonę niewiedzy dotyczącą Korei Północnej to sięgnijcie po książkę, jednak
nie nastawiajcie się na odkrywczą lekturę.
Tytuł: Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu
Autor: John Sweeney
Wydawnictwo: Muza, 2014
Strony: 400
Ocena: 4/6
W sumie chciałabym przeczytać coś o Korei, ale jakoś rażą mnie humorystyczne wstawki autora, Kraj Zombie to już przeginka ;] Zastanowię się jeszcze nad tą książką.
OdpowiedzUsuńTe humorystyczne wstawki raziły, ale wydaję mi się, że na taką początkową "przygodę" z Koreą Północną książka jest całkiem dobrym wyborem ;)
UsuńLubię reportaże, może przeczytam. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie :)
UsuńNiestety nie jest to książka dla mnie, nie przepadam za tego typu książkami :(
OdpowiedzUsuńNie lubię takich książek, a "Kraj Zombie" to lekka przesada.
OdpowiedzUsuńObserwuję Twój blog, będę tu często wpadać i zapraszam do mnie.
Jakoś nie przepadam za tego typu książkami ale ta wydaję się być dobra, może nawet po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Ojj nie dla mnie totalnie...
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie interesowała mnie tematyka Korei. Odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasy natrafiam na wiele reportaży, filmów dokumentalnych pokazujących życie w Korei. Ta książka wydaje się niezwykle ciekawa i wiem, że muszę się z nią zapoznać. O tym, że dziennikarz BBC udawał nauczyciela wiedziałam już od pewnego czasu lecz nie wiedziałam, że została napisana książka...
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio wiele o Korei słyszałam i chciałam się w końcu dowiedzieć czegoś więcej. Książka jest ciekawa, ale jak już pisałam nie jest to najlepszy reportaż jaki czytałam ;)
UsuńTo teraz sięgnij po "Światu nie mamy czego zazdrościć", polecam wszystkim, którzy ostatnio zachęcają do przeczytania "Tajnej misji..." :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach - mam nadzieję, że uda mi się ją zdobyć przy najbliższym wypadzie do biblioteki :)
UsuńCzytasz fascynujące książki, ogromnie mi się Twój czytelniczy gust podoba :) chętnie sięgnęłabym po tę pozycję, moje klimaty
OdpowiedzUsuńDziękuję - cieszę się, że ktoś podziela moje czytelnicze zainteresowania ;)
UsuńMyślę, że z książką warto się zapoznać i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości to zrobię ;)
OdpowiedzUsuńKorea i reportaże to zdecydowanie nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńHmm... Do sytuacji w Korei ten humor chyba faktycznie nie pasuje.
OdpowiedzUsuń