Źródło |
Bezludna
wyspa. Jedna kobieta i trzydziestu jeden mężczyzn. Oto bohaterowie „Wyspy Tokio”
Natsuo Kirino. Wszyscy są rozbitkami, którzy trafili na wyspę przez przypadek,
jednak nie w tym samym czasie. Jako pierwsi na wyspę trafili Kiyoko i jej mąż
Takashi. Po pewnym czasie pojawiła się grupa Japończyków – pracowników sezonowych,
którzy przeżyli katastrofę na oceanie. Na samym końcu zaś na wyspie pojawili
się Chińczycy. Kiyoko jako jedyna kobieta na wyspie, choć już niemłoda, jest
zmuszona żyć wśród samych mężczyzn. Cała sytuacja wydaje się dość stabilna,
jednak kiedy ginie jej mąż kobieta zostaje sama wśród obcych mężczyzn.
Tytuł: Wyspa Tokio
Autor: Natsuo Kirino
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2012
Strony: 342
Ocena: 3,5/6
Powiedzmy
sobie szczerze – pomysł na książkę brzmi jak scenariusz jakiegoś kiepskiego
filmu erotycznego. Trochę się bałam, że autorka pójdzie w tym kierunku, ale na szczęście
tak się nie stało. Książka skupia się na problemach ludzkiej natury.
Bohaterowie walczą o władzę na wyspie, o przetrwanie, tworzą się podziały na
swoich i obcych, a także tych wyalienowanych ze wszystkich grup. Wydaje się, że
najsilniejszą pozycję ma Kiyoko. Jedyna kobieta na wyspie jest jak wymierający gatunek,
dlatego jest traktowana wyjątkowo. Zresztą ona sama tak myśli i wie, że ma do
zaoferowania coś, co dla każdego mężczyzny będzie szczytem marzeń na bezludnej
wyspie. Jednak jedna zła decyzja sprawia, że jej pozycja społeczna gwałtownie
spada i mężczyźni nie traktują jej już z wcześniejszym uwielbieniem.
Autorka
pokazuje, że nawet na bezludnej wyspie podziały między ludźmi są nie do
przejścia. Tworzą się dwa obozy – Tokio i Hongkong, które może nie prowadzą
między sobą walk, ale rywalizacja i różne spojrzenie na przetrwanie są
widoczne. Japończycy starają się pielęgnować kulturę, oddają się swoim
zainteresowaniom, starają się postępować w zgodzie z demokracją. W chińskim
obozie wszystko postawione jest na przetrwanie, a ich umiejętności w tym
zakresie bez wątpienia im w tym pomagają. Jednak obóz Tokio ma wielką przewagę –
to u nich jest jedyna na wyspie kobieta.
„Wyspa
Tokio” to dziwna książka. Nie jest zła, ani bardzo dobra. Czytałam ją z
zainteresowaniem, bo chciałam wiedzieć jak potoczą się losy ludzi na wyspie i obserwując zachodzące w
nich zmiany, jednocześnie jednak nie czułam, że książka mnie pochłonęła bez
reszty. Trochę rozczarowało mnie też zakończenie. Myślałam, że autorka zakończy
książkę w zupełnie inny sposób, choć nie mogę powiedzieć, że zakończenie
zepsuło całą książkę. Nie, po prostu mam wrażenie, że można było zakończyć tę
historię w lepszy sposób.
Tytuł: Wyspa Tokio
Autor: Natsuo Kirino
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2012
Strony: 342
Ocena: 3,5/6
Gdyby nie Twoja opinia nie zwróciłabym uwagi na książkę, myślać, że totani erotyk, ale teraz się zastanowię.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc też się tego bałam, no ale na szczęście nie ;) Mimo że autorka spokojnie mogła pójść w tym kierunku, bo miała idealne tło do tego, to jednak stworzyła coś o wiele bardziej wartościowego ;)
UsuńJeszcze się jednak wstrzymam, chociaż czasami mam ochotę na takie dziwne właśnie książki, szkoda, że zakończenie słabe ;/
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu rzeczywiście dobrze poczytać sobie coś, co jest odskocznią od naszych codziennych lektur ;) Jeśli chodzi o zakończenie to ja po prostu oczekiwałam czegoś innego ;)
UsuńJaponia. 1 kobieta i 31 mężczyzn ... nic dziwnego, że przyszedł Ci na myśl tani film erotyczny ;) O książce nie słyszałam, ale nie czuję się zbytnio zachęcona do sięgnięcia po nią :)
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel lubi takie dziwne książki. Wspomnę mu o niej.
OdpowiedzUsuńOj nie lubię dziwnych książek, mam wrażenie, że tracę czas na tego typu literaturę ;D
OdpowiedzUsuńKsiążka była dziwna - to fakt, ale nie uważam, że straciłam na nią czas ;)
UsuńOj, zakończenie to najważniejsza część ;( cała książka powinna zmierzać do największego momentu... Odpuszczam zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że zakończenie jest bardzo ważne, ale w tym przypadku wydaję mi się, że ważniejsza była całość, niż tylko te ostatnie strony książki. Autorka próbowała pokazać życie na bezludnej wyspie i to jej się udało. Zakończenie nie było tutaj tragiczne, czy też nawet słabe. Po prostu spodziewałam się czegoś innego. Nie wiem może czegoś lepszego? Może jakiegoś wow?
UsuńJaponia to bardzo dziwny kraj...
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak książka wydaje się być ciekawa, chętnie po nią sięgnę :)
Dziwny, ale bardzo ciekawy ;) Ta książka też ma taki klimat. Z jednej strony czasami sobie myślisz: co ja czytam? Ale z drugiej chcesz poznać tę historię do końca i zobaczyć dokąd to wszystko zmierza :)
UsuńTrochę skojarzyło mi się z książką "Władca much". Cóż, brzmi dosyć dziwnie, można by przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że "Władcy much" jeszcze nie czytałam. Mam w planach, ale zawsze coś innego wpada mi w ręce. Będę musiała przeczytać i może mi też jakieś podobieństwa między tymi dwoma tytułami się nasuną ;)
UsuńOd dawna "poluję" na tę książkę, bo lubię japońskie klimaty. Bardzo mnie ciekawi, co takiego zrobiła ta kobieta, że spadła jej pozycja społeczna :)
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie wydane u nas japońskie książki napisali mężczyźni, kobieta-autorka to raczej rzadkość.
Ja też dosyć długo chciałam już przeczytać tę książkę. Gdzieś przeczytałam recenzję i sama chciałam się przekonać jak to z nią jest ;)
UsuńZgadzam się, że kobiety-pisarki z Japonii to u nas trochę rzadkość i może z tego powodu można sięgnąć po książkę ;)
Ja się nie zraziłam i jak będę miała okazję to sięgnę po inne książki tej pani :)
Coś jest tajemniczego w tej książce i jak będę miała trochę więcej czasu to postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńTak - tajemniczość i egzotyka to wyznaczniki tej książki ;)
UsuńSzkoda, że to taka "dziwna" książka.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o Kraju Kwitnącej Wiśni :/
"Dziwna", ale nie słaba ;) Książka ma swój klimat i wydaję mi się, że podczas czytania mogą wychodzić różnice kulturowe pomiędzy Japonią a nami.
UsuńNo muszę się przyznać, że rzeczywiście czytając o tym, że jedna kobieta na tylu mężczyzn w jednym miejscu to od razu pomyślałam o tym, ze to jakiś scenariusz kiepskiego filmu pornograficznego ;) Ale na razie nie czuję jakieś ogromnej potrzeby, żeby z książką się zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńZaczęłam od myślenia "O fuck, kolejne LOST w wersji erotic" :D Ale naprawdę zaintrygowała mnie Twoja recenzja, chciałabym przeczytać tę książkę. Może nie jest jak widzę Twoim zdaniem, górnolotna, ale myślę, że warta zainteresowania :))
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że książka jest warta by się nią zainteresować, bo trudno znaleźć coś, co byłoby do niej podobne ;)
UsuńMusze przyznać że po przeczytaniu recenzji zastanawiam się czy nie sięgnąć po książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
happy1forever.blogspot.com
Jeśli gdzieś na nią trafię to chętnie sięgnę, ale raczej zabiegać o nią nie będę. :)
OdpowiedzUsuńNa początku twojej recenzji pomyślałam sobie że tytuł muszę sobie gdzieś koniecznie zapisać, ale po zakończeniu stwierdziłam że chyba sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie słyszałam o tej książce, ale to nic, bo nie mam zbytnio ochoty na nią ;)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam opis i pomyślałam, że to coś dla mnie, ale jakoś twoja ocena ostudziła mój zapał.
OdpowiedzUsuńnie jestem pewna czy po nią sięgnę, aczkolwiek będę miała ją na uwadze. :)
Przyznam, że książka wydaje mi się trochę dziwna... ale i ciekawa. Myślę, że jednak tę pozycję sobie odpuszczę, no chyba że wyląduję kiedyś na takiej wyspie, gdzie zasoby czytelnicze będą ograniczone :D
OdpowiedzUsuńHaha i to w dodatku na takiej wyspie, na której oprócz Ciebie są sami mężczyźni ;) Wtedy ten tytuł będzie idealny ;)
UsuńWow, ciekawe :D Nie jestem do końca przekonana, to zakończenie mnie trochę odstrasza, ale z pewnością czuję się zaintrygowana. Będę miała tę książkę na oku :)
OdpowiedzUsuńGłówne założenia fabuły rzeczywiście mogłyby wprowadzić w błąd. :P
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie inne książki autorki i mi się spodobały, więc i tę miałam zamiar przeczytać. Teraz nie jestem już tego taka pewna, jednak może jeszcze dam jej szansę. Tak czy inaczej, najpierw wolę sięgnąć po "Groteskę". ;)
To jest tak, że nawet trochę mnie cała ta historia zainteresowała, szczególnie ze względu na ukazanie, że podziały tworzą się zawsze. Tyle tylko, że mam mnóstwo innych tytułów, które kuszą mnie bardziej, więc wiem, że na razie nie sięgnę po "Wyspę Tokio".
OdpowiedzUsuń