środa, 9 lipca 2014

E. Weiner, Poznam sympatycznego Boga


Źródło: http://www.dwpwn.pl/
            Dzisiejszy świat daje mam tak szeroką ofertę wszystkiego (i niczego), że w pewnym momencie może to przytłaczać. Półki w supermarketach uginają się od setek tych samych produktów różnych marek. Możemy uczyć się praktycznie każdego języka – wystarczy chcieć, możemy wybrać dowolny zawód. Ale czy można wybrać sobie religię, tak jak wybieramy rodzaj kawy? Takie pytanie postawił sobie Eric Weiner. Amerykanin z depresją, urodzony w rodzinie żydowskiej, jednak nie uważający się za osobę religijną. Pewnego dnia trafił na ostry dyżur i jedna z pielęgniarek zadała mu pytanie „czy odnalazłeś już swojego Boga?”. Pytanie to, dało mu do myślenia i zaczął zastanawiać się na swoim życiem duchowym.

            Weiner postanowił, że najlepszym sposobem na wybranie swojego Boga jest „spróbowanie” kilku religii, poznanie ich, podpatrzenie jak wyglądają „od kuchni”. Ostatecznie jego wybór padł na osiem wyznań: islam, katolicyzm, judaizm, buddyzm, taoizm, szamanizm, wiccę, realianzim. Niektóre z nich były mu znane, o innych słyszał po raz pierwszy. Autor stara się wejść jak najgłębiej w ich poznaniu. Poznaje ich historię, wyznawców, uczestniczy w rytuałach. Autor przedstawia nam te wyznania w bardzo subiektywny sposób (w końcu to on szuka swojego Boga), ale wszystko jest opatrzone dużą dawką humoru. Weiner ma do siebie dystans, zdaje sobie sprawę, że czasami jego żarty są nie na miejscu, czasami czuje się jak intruz podczas różnych rytuałów. O każdej z religii stara się dowiedzieć jak najwięcej. Gdy „testuje” jedną religię to oddaje się jej całkowicie. Rozmawia, czyta, stara się być częścią tej społeczności. Czasami mu się to udaje, czasami nie.

            Każdy rozdział rozpoczyna się zabawnym ogłoszeniem, które możemy porównać do ogłoszenia matrymonialnego, np. „BDPM [Biały Dezorientacjonista Płci Męskiej] z pustką w sercu szuka bóstwa ze swojej okolicy. Czy jesteś typem dawcy? Związek platoniczny wchodzi w grę[1]. Czy też „BDPM chciałby wzbogacić swoje życie o odrobinę magii. Być może potrzebuję więcej niż jednego bóstwa. Jestem otwarty na związki politeistycznego. Stwórzmy coś razem[2]. Mimo poważnego tematu jakim jest religia, autor potrafi pisać w zabawny i lekki sposób. Czasami miałam wrażenie, że autor szuka najmniej wymagającej religii świata, taka która daje, ale nie wymaga. Jednak po przeczytaniu całej książki już tak nie sądzę. Samo poszukiwanie i odkrywanie nowych religii wymagało niemało wysiłki i zaangażowania. Weiner poznawał religie nie dzięki siedzeniu w domu, a poprzez podróże do ich korzeni i świętych miejsc.

            Książka jest naprawdę godna polecenia. Świetnie napisana, przybliża nam kilka religii, o których naprawdę warto jest wiedzieć coś więcej. Dla mnie najciekawszy był rozdział o katolicyzmie (autor gościł u franciszkanów) – czytanie o własnej religii z perspektywy niepraktykującego Żyda było naprawdę ciekawym doświadczeniem.
 
Tytuł: Poznam sympatycznego Boga
Autor: Eric Weiner
Wydawnictwo: Carta Blanca, 2012
Ocena: 5,0/6


[1] E. Weiner, Poznam sympatycznego Boga, Carta Blanca, 2012, s. 129.
[2] Ibidem, s. 241.

8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa książka, na pewno ją przeczytam :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już kiedyś o tej książce, fajnie, że potwierdzasz, że jest dobra. Testowanie religii - oryginalny pomysł, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo oryginalny, a dla niektórych pewnie i bardzo kontrowersyjny :) Mnie samej podobał się jednak sposób w jaki zostało to zrobione, bo mogłam się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy :)

      Usuń
  3. Realianzim - czy chodzi o tę sektę, ruch raeliański? Jeśli tak, to są naprawdę świrnięci. Wierzą w pięknych, czarnowłosych kosmitów, którzy nam grożą, że jeśli nie uzbieramy dużo pieniędzy i nie wybudujemy ośrodka w Izraelu bodajże, dzięki czemu na świecie nastanie pokój, to do nas przyjdą i nas zniszczą...

    A sama książka wydaje się szalenie interesująca. Gdybym miała gdzieś pod ręką t bym pewnie prędzej niż później po nią sięgnęła.

    Pomysł autora trochę mi się skojarzył z tym motywem w Życiu Pi Yanna Martela, gdy Pi próbuje muzułmanizmu, chrześcijaństwa i swojej ojczystej hinduskiej religii. A ponieważ wszystkie bardzo mu się spodobały, zaczął praktykować try naraz... A potem ksiądz, kapłan i jakiś imam się spotykają. I nie mogą uwierzyć... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest ruch, który wierzy, że stworzycielami rasy ludzkiej są kosmici i rzeczywiście chcą coś zbudować w Izraelu ;) Walczą m.in. o to, by kobiety mogły chodzić topless oraz kładą duży nacisk na osiąganie przyjemności
      "Życia Pi" nie czytałam, ale mam w planach ;)

      Usuń
    2. Chodzenie topless wcale nie jest takie przyjemne :D

      Usuń
  4. Niczym stół szwedzki z religiami, moje pierwsze skojarzenie (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Humor i chęć poznania świata? Jak dla mnie całkiem dobrze brzmi :).

    OdpowiedzUsuń