Źródło |
Jean
Hatzfeld napisał cztery książki na temat ludobójstwa w Rwandzie. Skupił się w
nich zarówno na ofiarach, jak i mordercach. Starał się zrozumieć, jak można żyć
po takiej traumie i jak obecnie wygląda życie tych, którzy przeżyli, a także
tych, którzy mordowali. Swoją najnowszą książkę, „Englebert z rwandyjskich
wzgórz”, poświęca jednemu człowiekowi i jego życiu – przed, w trakcie i po
masakrze z 1994 roku. Engelbert jest jednych z tych, którzy przeżyli, ukrywając
się na bagnach. Przeżyli, choć do dnia dzisiejszego nawiedzają ich koszmary tamtych
dni i stracili prawie wszystkich swoich najbliższych.
Gdy wychodziliśmy z naszych błotnistych nor, widzieliśmy wiele gnijących trupów, nagich ciał – odbierali przepaski biodrowe wraz z życiem – niemowlęta rzucone o drzewo. Naprawdę, łzy stawały nam w oczach. Nawet dzikie zwierzęta nie chciały na to patrzeć. Nigdy nie napotkaliśmy dzikiej świni ani antylopy czy małpy talapoin. Nie słyszeliśmy krzyków bagiennych ptaków. Nikt nie widział ani jednego węża. Myślę, że wszystkie uciekły na drugi brzeg Nyabarongo, bo odstraszały je głośna wrzawa i widok krwi w wodzie. [1]
Englebert
jest wykształconym człowiekiem, który zna francuski, grekę i łacinę. Cytuje
klasyków literatury z pamięci, zawsze był najlepszym uczniem i studentem. W
dodatku w jego żyłach płynie królewska krew, bo jego dziadek był królem Rwandy.
Przed ludobójstwem miał odpowiedzialną pracę, był szanowany i wiódł szczęśliwe
życie. Teraz popadł w alkoholizm, nie pracuje, całe dnie włóczy się po ulicach
i rozmawia z ludźmi. Można powiedzieć, że jest lokalną maskotką, bo wszyscy go
znają, stawiają mu alkohol, żeby z nimi chwilę pogawędził i ich rozbawił.
Czy ze znajomymi rozmawiam o ludobójstwie? Niezbyt często. Jeśli przyjdzie tutaj cudzoziemiec, by nas zapytać, w jaki sposób udało nam się przeżyć, opowiadamy o trudnościach napotykanych na bagnach, o bieganiu w zaroślach. O ludziach, którzy leżeli martwi wieczorem, i o tych, którzy uciekali nawet po zmroku, o wrzawie, krzykach i gwizdach, aż do dnia, w którym ocalili nas inkotanyi. [2]
Hatzfeld, podobnie jak to było w
poprzednich książkach, szuka odpowiedzi na pytanie, czy możliwe jest normalne życie
po traumie ludobójstwa. Engelbert nie potrafił wrócić do życia sprzed masakry,
jednak czytając jego słowa mamy wrażenie, że jest pogodzonym z losem i szczęśliwym
człowiekiem. Oczywiście szczęśliwym, na tyle, na ile szczęśliwym może być
człowiek, który przeżył taką rzeź ludności.
[1] J. Hatzfeld, Englebert z rwandyjskich wzgórz, Wołowiec 2015, s. 50.
[2] Ibidem, s. 75.
Tytuł:
Engelbert z rwandyjskich wzgórz
Autor:
Jean Hatzfeld
Wydawnictwo:
Czarne, 2015
Strony:
104
Ocena:
4,5/6
Poprzednie książki J. Hatzfelda:
Ostatnio poszukuje takich książek - mocnych, ale jednocześnie ukazujących prawdę. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka porusza niezwykle trudny temat. Jestem bardzo ciekawa tej pozycji i na pewno postaram się rozejrzeć za tą książką :)
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca pozycja. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, choć to temat trudny. Po przeczytaniu reportażu Tochmana o Rwandzie, gdzie opisywano np. zmuszanie synów do gwałcenia matek, albo krojenie maczetą ręki po plasterku 'na żywca' przez twa tygodnie musiałam się otrząsać z tego.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki wykształcony człowiek jak ten z książki błąka się bez celu.
Książki Tochmana jeszcze nie znam, ale będę musiała się za nią rozejrzeć. Temat ludobójstwa w Rwandzie jest trudny, jednak uważam, że warto wiedzieć, co się wtedy działo.
UsuńWięc koniecznie przeczytaj Tochmana.
UsuńPrzerażające... Lubię mocne książki, ale wolę, kiedy to wszystko jest fantastyczne, zmyślone... Ta książka jest gorsza od horrorow, bo nie powiesz sobie przecież, że to się nie dzieje naprawdę... Nie wiem, czy przeczytam, bo trauma napewno by pozostała :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Trudna tematyka, ale chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka o trudnej tematyce, ale myślę, że mogłabym ją przeczytać choćby po to żeby dowiedzieć się jak było/jest.
OdpowiedzUsuńKsiążki Wydawnictwa Czarne zawsze i chętnie trafiają na moją półkę!
OdpowiedzUsuń