Źródło |
Simon
Strulovitch jest kolekcjonerem sztuki, który nie ma łatwego życia. Jego druga
żona leży sparaliżowana w domu, a nastoletnia córka zaczyna się coraz bardziej
buntować. Pieniądze i status społeczny nie zapewniają spokoju, a brak kogoś,
komu można się zwierzyć ze swoich trosk, tylko potęguje poczucie pustki. Pewnego
dnia Strulovitch spotyka na cmentarzu Shylocka, a spotkanie to staje się
momentem przełomowym w życiu Simona. Shylock, wdowiec, od którego uciekła córka,
zdaje się rozumieć troski Strulovitcha, a ich rozmowy zaczynają się kręcić nie
tylko wokół miłości rodzicielskiej, ale również spraw wiary, czy sztuki.
„Kupiec
wenecki. Shylock się nazywam” jest drugą książką, która ukazała się w ramach
Projektu Szekspir, czyli projektu, w którym współcześni pisarze przedstawiają
swoje wersje dramatów Szekspira. Jednym z sukcesów angielskiego dramaturga jest
chyba fakt, że jego dzieła można przedstawić również w XXI-wiecznych realiach,
a Howard Jacobson zdołał tego dowieść. Jego wersja „Kupca weneckiego” jest jak
najbardziej współczesna, a jednak zdołał zachować szekspirowskiego ducha.
Niezwykle
interesującą postacią jest tytułowy Shylock. Tajemniczy, skryty, Żyd, który
ceni tradycję, kochający żonę do tego stopnia, że rozmawia z nią nawet po jej
śmierci. Shylock zdaje się być po trochę przyjacielem, sumieniem i
spowiednikiem Strulovitcha. Obaj mają podobne problemy osobiste, obaj są
Żydami, jednak z różnym podejściem do religii, a także obaj zdają się pragnąć
wzajemnego towarzystwa nie przyznając się do tego przed sobą. W czasie swoich
rozmów poruszają zróżnicowane tematy, jednak można odnieść wrażenie, że każda
rozmowa sprowadza się do tego, jak to jest być Żydem.
Jeżeli
macie ochotę sprawdzić jak wygląda „Kupiec wenecki” we współczesnej wersji, to śmiało
sięgajcie po tę książkę, bo to niezwykle interesująca pozycja. Z drugiej
strony, osoby, które nie znają tego dzieła Szekspira, również bez obawy mogą sięgać
po ten tytuł – świat show biznesu, nastolatki, które chcą się uwolnić spod
rodzicielskiej władzy, rozterki miłosne i interesujące rozmowy dwójki mężczyzn
z różnym podejściem do życia, stanowią świetny materiał na książkę.
Za egzemplarz książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.
Tytuł: Kupiec wenecki. Shylock się nazywam
Autor: Howard Jacobson
Wydawnictwo: Dolnośląskie, 2016
Strony: 328
Dzieła Szekspira nie znam, jednak skoro to nie przeszkadza to z chęcią bym przeczytała współczesna wersje ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się idea tego projektu, mam zamiar w najbliższym czasie sięgnąć po "Dziewczynę jak ocet" :)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Chętnie jak nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie kusi, nie do końca moja bajka
OdpowiedzUsuńNie znam zbyt wielu pozycji Szekspira, więc nie wiem czy bym się odnalazła w tej formie, gdzie inni piszą swoje wersje jego dzieł. Chociaż nie powiem, bo jest to bardzo ciekawy zabieg ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak fajna, ale nic niezmieniająca w życiu pozycja. Raczej nie sięgnę, mimo Twojej dość wysokiej oceny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Kolejna książka warta mojej uwagi :)
OdpowiedzUsuń