Źródło |
Lord Edgware został zamordowany. Ktoś
zabił go w jego domu, jednym pchnięciem ostrza w tył głowy. Dla wszystkich
natychmiast staje się jasne, że za morderstwem stoi jego żona – piękna aktorka
Jane Wilkinson. To właśnie ona rozgłaszała wszem i wobec, że zamorduje swojego
męża, bo ten nie chce dać jej rozwodu. Jednak w trakcie morderstwa brała udział
w uroczystej kolacji. Z drugiej strony, bratanek ofiary tonie po uszy w
długach, a po śmierci stryja to on dziedziczy tytuł i majątek. Jest jeszcze
córka, która nie kryje tego, że nienawidzi ojca. Poirot angażuje się w sprawę,
bo przed zabójstwem został poproszony przez żonę ofiary o pomoc w pozbyciu się
męża.
Nie będę przekonywać, że Agatha Christie
jest Królową Kryminału, bo każda jej książka to potwierdza. Przemyślana intryga
i zakończenie, które zwala z nóg. Zagadka wydaje się niezwykle skomplikowana,
jednak gdy Poirot wykłada karty na stół i demaskuje mordercę, wszystko staje
się jasne jak słońce. To, co wychodzi na pierwszy plan w książkach Christie, to
bohaterowie. Wyraziści i prawdziwi. Wydają się ludźmi z krwi i kości, ze swoimi
słabościami i upodobaniem do plotek. Cały wachlarz postaci, które przewijają
się przez karty książki, od sekretarki, po słynną aktorkę, jest godny uwagi.
Jeżeli szukacie dobrego i klasycznego
kryminału na ten letni czas, to nie ma lepszego wyboru, niż Agatha Christie.
Jest morderstwo, jest kilku podejrzanych, jest ogromny majątek do przejęcia, a
co najważniejsze jest Poirot, który rozwiązuje sprawę, dzięki swoim małym szarym
komórkom. Warto jeszcze dodać, że ta napisana w 1933 roku książka, dość
delikatnie i w bardzo zawoalowany sposób porusza kwestię antysemityzmu i
homoseksualizmu.
Tytuł:
Śmierć lorda Edgwarde’a
Autor:
Agatha Christie
Wydawnictwo:
Dolnośląskie, 2016
Strony:
256
Ocena:
4,5/6
Czytałam :D
OdpowiedzUsuńPamiętam, że akurat ta powieść jakoś mocno mnie nie wciągneła... ale była i tak, i tak dobra!
To prawda, że Christie ma w swoim dorobku lepsze książki, ale w tej podobała mi się zwłaszcza postać aktorki Jane Wilkinson i sposób, w jaki Christie ją przedstawiła :)
UsuńZa mną tylko "I nie było już nikogo" Christie, które nie porwało mnie, ale chcę dać jeszcze szansę Królowej Kryminału. ;-)
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do mnie na najnowszą recenzję Awarii małżeńskiej (mam problemy z aktualizacją postów, które nie pokazują najnowszych recenzji, więc informuję, że jednak coś się pojawiło ;-)).
Nie potrafię sobie przypomnieć, czy czytałam tę książkę. Jeśli chodzi o Christie, to w pamięci zostały mi tylko te tytuły, które najmocniej mnie zaskoczyły.
OdpowiedzUsuńAgathę Christie zaliczyłam do klasyków, których w swoim czasie mam zamiar solidnie nadrobić :-)
OdpowiedzUsuńNiby nie lubię kryminałów, ale ta pozycja jakoś do mnie przemawia. Może się do nich przekonam?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Lubię tą sprawę, to była jedna z pierwszych książek o Poirocie, jakie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie tak pozytywna recenzja, bo zdecydowanie mam w planach ten tytuł (i kilkadziesiąt innych) :-) Z Christie tak już jest, że na końcu wszystko wskakuje na odpowiednie miejsce :)
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie książki A. Christie jakie wpadną mi w ręce, a o tej nie słyszałam. Pora nadrobić zaległości:D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak książki Christie, tę mam dopiero w planach :)
OdpowiedzUsuń