piątek, 15 maja 2015

J. Hatzfeld, Sezon maczet


Źródło
            „Sezon maczet” to moje trzecie spotkanie z historią ludobójstwa w Rwandzie widzianą oczami Jeana Hatzfelda. Ten francuski reporter zrobił naprawdę wiele, by pokazać znaczenie wydarzeń z 1994 roku i zwrócić uwagę na ocalałych z masakry. W „Sezonie maczet”, drugiej w kolejności książce, oddał głos oprawcom, Hutu, którzy z zapałem sięgnęli po maczety i wyruszyli na Tutsi. Hatzfeld udał się do więzienia w Rilimie i przeprowadził wywiady z mężczyznami, który brali czynny udział w zabijaniu. Jednak czy warto rozmawiać z mordercami i poświęcać im czas? Autor udowadnia, że warto. Aby zrozumieć wszystkie aspekty ludobójstwa w Rwandzie należy zwrócić uwagę także na oprawców.

            Gdy mówimy o rozgrywających się w Rwandzie wydarzeniach nasuwa się pytanie jak takie rzeczy mogły w ogóle mieć miejsce w naszych czasach? Jak to możliwe, że przez 100 dni Hutu dzień w dzień mordowali Tutsi i nikt tego nie przerwał? Dzisiaj te pytania wydają się niezwykle istotne, ale czy były one ważne dla ludzi, którzy brali czynny udział w ludobójstwie? Oprawcy, którzy wypowiadają się w książce Hatzfelda zgodnie twierdzą, że przez cały okres ani razu nie padło słowo ludobójstwo. Nikt nie zwracał uwagi na konsekwencje swoich czynów, należało wykonać swoją pracę. Tak pracę. Bo dla Hutu zabijanie Tutsi było po prostu pracą, którą należało doprowadzić do końca.
„Wielu rolników nie miało wprawy w zabijaniu, ale się starali. W każdym razie uczyli się zasad przez naśladownictwo. Powtarzanie w kółko tego samego pozwalało pozbyć się niezręczności. Odnosi się to, jak sądzę, do każdej pracy fizycznej” [1]

            Takie i podobne wypowiedzi przewijają się przez całą książkę. Zabójcy wypowiadają w bardzo rzeczowy i spokojny sposób. Ich podejście do tego, co zrobili jest różne. Jedni żałują tego, że zabijali, inni żałują, że nie doprowadzili sprawy do końca. Hatzfeld zdaje sobie sprawę, że wiele z usłyszanych zdań jest kłamstwem, sposobem na wybielenie swojej osoby, jednak stara się jak najbardziej zbliżyć się do prawdy.
            Muszę przyznać, że trudno czytało mi się o ludziach, którzy potraktowali zabijanie maczetami jako zwykłe zajęcie. Nie poszedłem uprawiać roli, tylko na bagna ścinać Tutsi – zwyczajna sprawa, prawda? Książka porusza niezwykle trudne zagadnienie przebaczenia, poczucia winy i odpowiedzialności za swoje czyny. Hatzfeld starał się zrozumieć przyczyny nienawiści Hutu do Tutsi, przyczyny ludobójstwa i jego skutki. Czy mu się udało? Myślę, że nie. Ludobójstwa nie idzie zrozumieć, nie idzie ująć go w określone ramy i zapomnieć. Autor niejednokrotnie zwraca na to uwagę.
            „Sezon maczet” to trudna, ale bardzo ważna książka. Wydarzenia w Rwandzie są przykładem tego, że nawet w dzisiejszych czasach może dojść do ludobójstwa na oczach całego świata. Książki Hatzfelda ukazują bolesną prawdę, zwracają uwagę na ocalałych, a także na oprawców. Nie otrzymamy odpowiedzi na wszystkie pytania, bo nawet ci, którzy brali w tym udział nie są w stanie na nie odpowiedzieć.
„Sam nie wiem, dlaczego zacząłem nienawidzić Tutsi. Byłem młody, lubiłem zwłaszcza futbol, grałem w drużynie z Kibungo z rówieśnikami Tutsi, podawaliśmy sobie piłkę i nigdy nie było między nami sporów. Nie dochodziło do żadnych zatargów. Nienawiść zjawiła się ni stąd, ni zowąd, kiedy zaczęły się rzezie, wtedy zacząłem naśladować innych, wszyscy tak robili” [2]


Tytuł: Sezon maczet
Autor: Jean Hatzfeld
Wydawnictwo: Czarne, 2012
Strony: 264
Ocena: 5/6

[1] J. Hatzfeld, Sezon maczet, Wołowiec 2012, s. 38.
[2] Tamże, s. 221.

Pozostałe książki J. Hatzfelda dotyczące ludobójstwa w Rwandzie:
J. Hatzfeld, Nagość życia
J. Hatzfeld, Strategia antylop

22 komentarze:

  1. Bardzo ważna książka, trzeba ją przeczytać. Będę się rozglądać.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Obowiązkowo do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia jest straszna.. Dlaczego ludzie stają się bestiami :( Koniecznie chcę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia z całą pewnością jest wstrząsająca. Nigdy nie czytałam żadnej książki o podobnej tematyce, jednak bardzo chciałabym się z nią zmierzyć :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę szokująca ale i intrygująca, chętnie bym się z nią zapoznała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię tego typu publikacje, więc z pewnością kiedyś po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Około Wielkanocy przeczytałam książkę Tochmana o Rwandzie. Przez miesiąc musiałam przywracać spokój duszy. To są rzeczy zbyt drastyczne, na przykład ucinanie komuś ręki 'na żywca' plasterek po plasterku, albo zmuszanie syna do gwałcenia matki, a potem kazanie mu zabicia jej.
    Obawiam się, ze Ci, którzy powinni zapoznać się z taką lekturą, tego nie robią, a powinni. Ci wszyscy, którzy sieją nienawiść i ksenofobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tej książki, będę musiała poszukać tego tytułu. Wiem, że to bardzo trudny temat, ale mam poczucie, że trzeba po takie książki sięgać.

      Usuń
  8. Raz na jakiś czas lubię przeczytać trudne książki, a raczej o trudnych tematach, będę miała ją na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że kiedyś sięgnę, bo czasami dobrze przeczytać też coś tak szokującego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przerażające... a jednocześnie godne uwagi, dlatego postaram się wynaleźć gdzieś "Sezon maczet" i dowiedzieć się czegoś więcej o tym okrutnym procederze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna książka, z która mimo tego, że nienależąca do łatwych z pewnością zasługuję na poświęcony jej czas

    OdpowiedzUsuń
  12. W tego typu książkach najgorsze jest to, że nie jest to fikcja literacka tylko samo życie! Nie ma wątpliwości, że warto się zapoznać z tą pozycją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że żadnemu autorowi raczej nie wpadłoby do głowy stworzenie takiej historii...

      Usuń
  13. Tyle mówi się o obozach koncentracyjnych, a historie takie jak ta wypadają ludziom z pamięci. Książka na pewno warta uwagi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, o ludobójstwie w Rwandzie prawie się nie mówi, a przecież to wszystko działo się stosunkowo niedawno, bo w 1994 roku.

      Usuń
  14. Nie umiem czytać takich książek, wszystko co oparte na faktach jest zawsze smutne i brutalne, stanowczo nie na moją psychikę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie często sięgam po takie tytuły, bo mam wrażenie, że ważne jest, aby wiedzieć, o rzeczach, które dzieją się na świecie. Nawet tych przerażających.

      Usuń
  15. Czuję, że to będzie wstrząsająca lektura. Postaram się kiedyś dowiedzieć więcej na temat tych wydarzeń...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaintrygowałaś mnie, choć reportaże czytać rzadko, właściwie prawie wcale. Dzięki Tobie dowiaduje się o wielu naprawdę trudnych książkach.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń