Źródło |
Konrad
Romańczuk odziedziczył dom nazywany Lichotką. I wydawać by się mogło, że dla
pisarza, typowego mieszczucha, dom na odludziu będzie idealnym miejscem do
pracy i tworzenia bestsellerów. Pewnie taki scenariusz mógłby się zdarzyć,
gdyby nie to, że dom został odziedziczony wraz z dożywotnikami. Podkreślić
należy jednak, że z dożywotnikami niecodziennymi. Kogo, jak kogo, ale
uczulonego na własne pierze anioła stróża w bamboszkach, poetę-samobójcę, który
wciąż mówi wierszem, gospodynię domową w osobie mitycznego potwora z głębin, a
także kotki Zmory i czterech utopców spodziewać się Konrad Romańczuk nie mógł.
„Dożywocie”
Marty Kisiel sprawia, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy, a kolejne głośne
wybuchy śmiechu z czasem stają się czymś zupełnie normalnym. Tak
niecodziennych, zabawnych i przeuroczych bohaterów już dawno nie spotkałam.
Autorka zafundowała swoim czytelnikom potężną dawkę humoru, którą mogłaby
wypełnić kilka książek. Jednak, obok humoru, na gratulacje zasługują
bohaterowie, których nie spotkacie nigdzie indziej. Anioł stróż, czyli Licho, w
przeuroczych bamboszkach i permanentnym katarem to absolutnie najbardziej
słodki i czarujący bohater, z którym aż trudno się rozstać. Równie uroczy, choć
na swój sposób, jest wciąż nieszczęsny panicz Szczęsny, który w przerwie między
tworzeniem poezji dzierga na drutach. Uwierzcie mi, mieszkańcy Lichotki to
gromadka, której szkoda byłoby nie poznać.
Z
pełnym przekonaniem mogę napisać, że „Dożywocie” to jedna z najlepszych
książek, które czytałam ostatnimi czasy. Lekka, zabawna i sprawiająca, że mamy
ochotę odwiedzać Lichotkę na tyle często, na ile pozwoli nam czas. Nie każda
książka musi być poważna, nie każda musi zmuszać do głębokich przemyśleń.
Niektóre mają nas bawić i sprawiać, że chcemy więcej i więcej. „Dożywocie” to
jedna z takich lektur i aż zacieram ręce na kolejne książki Marty Kisiel.
Tytuł: Dożywocie
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros, 2015
Strony: 376
Ocena: 5/6
Ja ostatnio przerzuciłam się na mniej komediowe pozycje, może jak mi przejdzie "nastrój" to poczytam sobie tą lekturke ;) ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapiskizgredka.blogspot.com
A mnie przydałaby się taka odmiana. Z chęcią bym przeczytała coś zabawnego :D na pewno wezmę tą książkę pod uwagę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie czytałam tej książki, lecz skoro często mam potrzebę odstresowania się przy lekturze, recenzowany przez Ciebie tytuł wydaje się jak najbardziej wart rozpatrzenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i w sumie miałam na nią jakiś czas temu ochotę, więc będę musiała się kiedyś za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ogromnej ochoty na tę książkę. Jak będę miała wolną chwilę, to na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJuż się rok do niej zabieram...
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie tak samo ;) "Dożywocie" czekało i czekało i się w końcu doczekało na przeczytanie :)
UsuńBardzo dziwna okładka... zastanowię się nad tą książką ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie jak wyżej, też mi ta okładka jest dziwna, nie mój styl, ale wiele recenzji czytałam i wszystkie szalenie pozytywne :)
OdpowiedzUsuń