Źródło |
„Znachor”
to historia Rafała Wilczura, utalentowanego i odnoszącego sukcesy lekarza,
kochającego męża i ojca, który należy do elity towarzyskiej. Jego życie to
pasmo sukcesów i życiowego spełnienia. Do czasu. W dzień ósmej rocznicy ślubu Wilczur
dowiaduje się, że jego żona postanowiła od niego odejść i zabiera ze sobą ich
siedmioletnią córkę. W jednej chwili życie szanowanego profesora wali się w
gruzy. Ale to nie koniec jego nieszczęść. Gdy topi swoje smutki w alkoholu
zostaje napadnięty, w wyniku czego traci pamięć. Od tego momentu nie jest już wybitnym
lekarzem, a włóczęgą, który nie może znaleźć sobie miejsca na świecie.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MG.
Tytuł: Znachor
Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Wydawnictwo: MG, 2015
Strony: 336
Ocena: 4/6
Tadeusz
Dołęga-Mostowicz stworzył historię, która pokazuje przewrotność ludzkiego losu.
Jesteśmy świadkami upadku i zagubienia człowieka, który dla wielu był
przykładem szczęścia i sukcesu. Utrata pamięci staje się przyczyną przemiany lekarza
w znachora. Rafał Wilczur, już pod postacią Antoniego Kosiby, staje się dla
wielu ostatnią deską ratunku przed śmiercią i kalectwem, gdzie nawet miejscowy
lekarz nie może pomóc. I właśnie ten rozdźwięk między znachorami i lekarzami
został doskonale w książce ukazany. Przekonanie wielu wykształconych ludzi, że
korzystanie z pomocy znachorów jest objawem ciemnoty chłopów, którzy wierzą w
podejrzane rytuały i zaklęcia zostało przeciwstawione działalności nieznanego
chłopa, który nie boi się leczyć ludzi i przeprowadzać operacji w brudnej izbie
w sytuacjach, kiedy nawet lekarz załamuje ręce.
Jednak
„Znachor” to nie tylko tragiczna historia życia Rafała Wilczura, ale także
historia miłosna. Romans urodziwej, młodej, ale biednej Marysi oraz przystojnego
i bogatego Leszka. Droga do ich szczęścia jest niezwykle burzliwa i kręta oraz
naznaczona nieprzychylnymi działaniami osób trzecich. Niestety, jak to zwykle w
takich przypadkach bywa, wątek miłosny był bardzo przewidywalny i odznaczał się
wieloma zbiegami okoliczności. Moim zdaniem, historia Wilczura była o wiele
ciekawsza i lepiej przedstawiona, ale nie mogę powiedzieć, by wątek miłosny nie
był powiązany z akcją i niepotrzebny.
Książka
pokazuje nam, że nie możemy być nigdy pewni tego, że nasze życie już zawsze
będzie usłane różami. W każdej chwili możemy stracić nasze dawne życie i
pozycję społeczną. Jednak jak pokazuje przykład Rafała Wilczura, nawet jeśli
stracimy naszą pamięć i tożsamość, to nasze umiejętności i predyspozycje dadzą o
sobie znać. Wilczur, pod postacią Kosiby, wciąż był świetnym lekarzem, tyle
jednak, że bez reputacji, pozycji oraz środowiskowego i prawnego
usankcjonowania.
Do
tej pory „Znachor” kojarzył mi się tylko z filmem, którego nigdy nie widziałam
w całości, a jedynie fragmentami wchodząc i wychodząc z pokoju. Teraz wiem, że
gdy następnym razem zobaczę ekranizację w telewizji to na pewno zobaczę cały
film i jeszcze raz przeżyję dramat człowieka, który utraciwszy swoje imię i pozycję
społeczną potrafił pozostać uczciwym i swoją pracą zdobywać sobie szacunek i
wdzięczność wielu osób.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MG.
Tytuł: Znachor
Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Wydawnictwo: MG, 2015
Strony: 336
Ocena: 4/6
Znachora także znam z ekranizacji. Chętnie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńJa również ;-)
UsuńPowieść ta jest bardzo różnie odbierana przez czytelników. Mnie akurat nie przypadła do gustu. Denerwowały mnie zbiegi okoliczności, wyidealizowana Marysia, panicz Leszek i inne jeszcze rzeczy. Jedyne, co mnie ciekawiło, to wątek leczenia ludzi przez znachora. Całkowicie zgadzam się ze zdaniem: "Nawet jeśli stracimy naszą pamięć i tożsamość, to nasze umiejętności i predyspozycje dadzą o sobie znać" :-)
OdpowiedzUsuńCzy będziesz sięgać po kolejne książki tego autora?
Oj, ten wątek Marysi i Leszka również mnie strasznie denerwował. Był bardzo przewidywalny, a i same postacie zakochanych nie odznaczały się wybitnymi osobowościami. Podobała mi się za to historia tytułowego Znachora i przez to odebrałam tę książkę naprawdę dobrze :)
UsuńA jeśli chodzi o autora, to nie była to jego pierwsza książka, którą czytałam. Miałam okazję przeczytać "Pamiętnik pani Hanki" - zupełnie odmienna pozycja, przy której idzie się uśmiechnąć ;)
Oglądałam tylko film :) Na pewno sięgnę po książkę!
OdpowiedzUsuńHaha, mam identycznie z filmem "Znachor":) Również znam go tylko z fragmentów, jak wchodzę i wychodzę z pokoju:) Moja siostra od lat polecała mi obejrzenie całości przy okazji różnych świąt, ale jakoś nigdy nie miałam na to ochoty. Teraz na pewno zobaczę, a może nawet przeczytam książkę:) Dzięki za recenzję:)
OdpowiedzUsuńU mnie w święta także było kuszenie "Znachorem" ;) Cieszę się, że poznałam książkę i teraz będę mogła obejrzeć film z większym zrozumieniem ;)
UsuńJest to jedna z książek, na które w ogóle nie mam ochoty, więc sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem - nie ma co się zmuszać do książek, na które nie mamy ochoty :) Choć, czasami i one potrafią zaskoczyć ;)
UsuńPiękna historia, którą tylko obejrzałam. Ale przeczytanie na szczęście mam w planach :-)
OdpowiedzUsuńKsiążkę od dłuższego czasu mam w planach. Muszę w końcu po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, nie miałam pojęcia, że film powstał na podstawie książki! Mój tata namawiał mnie do obejrzenia filmu, bo należy do jednych z jego ulubionych, ale jeszcze nie trafiłam na ekranizację lecącą w telewizji. Koniecznie najpierw przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńTak, jeżeli masz taką okazję to lepiej najpierw przeczytać ;) Ja niestety przed przeczytaniem widziałam już fragmenty filmu :)
UsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńMoja mama jest wielką fanką ekranizacji, więc polecę jej tą książkę. Do mnie niestety takie klimaty nie przemawiają :)
OdpowiedzUsuńU mnie fanem jest z kolei tata ;)
UsuńZnachora znam tylko z ekranizacji, ale mam w planach zapoznać się z powieścią ;)
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałam, za to dużo słyszałam o książce. Mam ją już na swojej liście książek do przeczytania i mam nadzieję, że niedługo uda mi się dostać własny egzemplarz :))
OdpowiedzUsuńMam, ale jakoś tak nigdy nie zajrzałam. A filmu nigdy nie widziałam w całości, raczej ostatnie kilkanaście minut. Ale mi się podobało :) Lubię takie klimaty, lubię książki o wsi, o medycynie, o zielarstwie, o starych czasach i dawnych ludziach. Lubię, więc czemu tego "Znachora" omijam? Może dlatego, że mam poczucie, że jeszcze dorosłam do takich starych, klasycznych książek? :)
OdpowiedzUsuńJa także lubię takie klimaty, więc z przyjemnością sięgnęłam po książkę. Z filmem miałam tak, że mój tata go zawsze zachwalał, ale ja nigdy nie miałam czasu, albo ochoty, żeby go zobaczyć ;)
UsuńA ja już od dawna sięgam po klasykę, bo zawsze fascynowały mnie te stare książki na półce ;)
Mam coś takiego, że takie książki jak "Znachor" obracające się w tematach prowincji, prostego życia i szczęścia wśród przyrody wydają mi się być tak ważne, ciekawe i magiczne, że nie czytam ich, bo boję się, że nie znajdę kolejnej tak wspaniałej książki :)
UsuńTo pewnie Twoja dusza jest starsza niż moja :) moja jeszcze klasyki nie docenia, wciąż goni za wszystkim, bo ma wrażenie, że przeczyta wszystkie książki świata ;)