Źródło |
James
Bond. Najsłynniejszy agent świata, który rozbudza wyobraźnię zarówno kobiet,
jak i mężczyzn. Jego numer 007 jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych na
świecie, a charakterystyczna melodia z filmów jest jednym z najpopularniejszych
motywów filmowych. I mam duże wrażenie, że większość osób kojarzy Bonda właśnie
z filmami, a nie z książkami. A Ian Fleming stworzył postać agenta 007 na
początku lat 50. XX wieku, która do dnia dzisiejszego jest częścią kultury
masowej i zarabia olbrzymie pieniądze.
Tytuł: Casino Royale
Autor: Ian Fleming
Wydawnictwo: Znak, 2006
Strony: 216
Ocena: 3,5/6
„Casino
Royale” to pierwsza książka z serii o Jamesie Bondzie napisana przez Fleminga. 007
ma za zadanie pokonać Le Chiffre'a – Francuza współpracującego z ZSSR i
komunistami. Pojedynek jest o tyle nietypowy, że odbywa się w kasynie, przy
stole karcianym. Gra idzie o najwyższą stawkę. Bond musi pokazać, że hazard
jest jego mocną stroną, ale Le Chiffre nie ogranicza się jedynie do gry przy
stole karcianym. Do pomocy agentowi zostaje wysłana piękna Vesper Lynd, która
dość krótko pozostaje z Bondem tylko na stopie zawodowej znajomości.
Nie
często mi się to zdarza, ale muszę powiedzieć, że w tym wypadku film jest o
niebo lepszy od książki. Literacka wersja przygód agenta 007 jest momentami
nudna. Opisy rozgrywki przy stole karcianym nie były zbyt porywające i dopiero
od połowy książki zaczęło się coś dziać. Sama postać Bonda jest bardzo
specyficzna. Przystojny, wysportowany, uwielbiający luksus, dobre jedzenie i
wyszukane alkohole. W dodatku pali 70 papierosów dziennie (sic!), a jego
kondycja jest wręcz zdumiewająca. Dodajmy do tego jeszcze zasadnicze poglądy na
temat kobiet, które według niego nadają się jedynie do łóżka i do kuchni, a
wykonywanie zadań wymagających myślenia powinny zostawić mężczyznom.
Nie
mogę jednak powiedzieć, że przygody Bonda nie działają na wyobraźnię. Szybkie
samochody, szpiedzy, tajni agenci, luksusowe hotele, piękne kobiety i super
przystojny Bond. I mimo że „Casino Royale” nie przypadło mi do gustu, to
czytałam inne książki Fleminga i mogę powiedzieć, że te późniejsze wypadają o
wiele lepiej na tle tej pierwszej.
Tytuł: Casino Royale
Autor: Ian Fleming
Wydawnictwo: Znak, 2006
Strony: 216
Ocena: 3,5/6
Oglądałam film i chyba Ciebie nie zaskoczę, że naprawdę bardzo mi się podobał. Kiedyś zastanawiałam się, czy książka jest tak samo wspaniała jak film, ale po przeczytaniu Twojej recenzji nie jestem do końca przekonana. Pozostanę chyba tylko przy filmie :))
OdpowiedzUsuńDla mnie pojedynek książka - film zdecydowanie wygrywa film. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że książka jest utrzymana jeszcze w klimacie zimnej wojny i walki z komunistami, a film to już całkowicie nasza bajka i nasze czasy ;)
UsuńJakoś nigdy za Bondem nie przepadałam. Nigdy nie ciągnęło mnie do filmów, ani tym bardziej do książek.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też tak miałam, ale mój narzeczony jest jego wielkim fanem. Ma całą kolekcję książek i filmów, więc zostałam trochę zarażona fascynacją Bondem ;)
UsuńSłyszałam już, że film jest lepszy, mimo to z ciekawości może kiedyś sięgnę ;-)
OdpowiedzUsuńJa też po książkę sięgnęłam z ciekawości. Miałam już styczność z książkowym Bondem i kilka części było naprawdę dobrych, jednak akurat ta nie przypadła mi do gustu ;)
UsuńUwielbiam James'a Bonda, ale właśnie w wersji filmowej.. do książki mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńSpasuję, jakoś mnie do tego kompletnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Tym razem niestety nie dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie obejrzałam ani jednego filmu o losach Bonda, więc książka też nie jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że są też książki o Jamesie Bondzie. Jakoś zawsze Bond kojarzył mi się tylko z filmami. Dobrze wiedzieć, że istnieje też o nim literatura:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że film jest lepszy od książki. Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do tej powieści i ciężko mi sobie wyobrazić o nudnej historii o Bondzie. Nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPewnie jestem dziwna, ale nie oglądałam żadnego filmu o Bondzie i... jakoś wcale mnie nie ciągnie ;p Tak samo z książką.
OdpowiedzUsuńBonda uwielbiam, a Craig wymiata :)
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam Twoje wpisy i muszę przyznać, że jestem zdziwiona, że nie zgłosiłaś się do mojego wyzwania (jest bezterminowe, więc można dołączyć w każdej chwili). Serdecznie Cię zapraszam :)
Tak, Craig w roli Bonda również mi się bardzo podoba :)
UsuńDziękuję za zaproszenie, ale wyzwania nie są dla mnie. Mam wrażenie, że trudno byłoby mi się zorganizować, żeby je ukończyć ;)
Obiecałam sobie, że kiedyś przeczytam co najmniej jedną z książek Fleminga i dopiero potem będę nadrabiać zaległości filmowe, bo z Bondem zawsze byłam na bakier;p
OdpowiedzUsuńA ja zaczęłam od filmów, choć nie obejrzałam jeszcze wszystkich ;)
UsuńSzczerze powiedziawszy, nawet nie wiedziałam, że przygody Jamesa Bonda są nie tylko na ekranie, ale też na papierze! Jednak nie ciągnie mnie zbytnio do lektury tejże pozycji... Pozdrawiam, Shelf of Books
OdpowiedzUsuńA to tak nie zupełnie moje klimaty, więc ja podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńczytałam historie o małym Bondzie, które naprawdę mi się spodobały.
OdpowiedzUsuńna pewno sięgnę po tą pozycję :)
Chyba w tym przypadku chętniej obejrzałabym film (widziałam tylko urywki), niż przeczytała książkę, co nie zdarza mi się często ;)
OdpowiedzUsuńMówię wielkie i stanowcze PAS!
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :/