Źródło |
Zasadnicza
część akcji zaczyna się w momencie, gdy Lottie trafia na odwyk, który ma pomóc
jej zwalczyć problem alkoholowy. Kobieta poznaje tam wiele interesujących osób,
jak na przykład studentkę, która bardzo lubi eksperymentować z narkotykami,
kobietę, która popadła w głęboką depresję po wypadku, w którym zginęła cała
rodzina jej syna czy pana w średnim wieku, dla którego pilnowanie swoich
interesów jest zadaniem najwyższej wagi i nawet w szpitalu nie może odmówić
sobie sprawdzenia swoich pracowników. W czasie kiedy Lottie przebywa w szpitalu,
jej mąż i znajomi spotykają się na partyjki brydża, które wydają się główną atrakcją
towarzyską.
Po
przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że poznałam wycinek z życia kilku osób.
Nie ma tutaj żadnych zagadek kryminalnych, miłosnych rozterek czy problemów
zmierzających do spektakularnego rozwiązania. Nic z tych rzeczy. Schuyler
opisał zwykłe życie Amerykanów z przedmieścia z lat 70. XX wieku. Proszone
herbatki i koktajle, sąsiedzkie wizyty, ploteczki dla rodziny i te dla
znajomych oraz próby poukładania własnego życia. W ten stereotypowy obraz różnych
rodzin autor wplótł jednak takie problemy jak alkoholizm, depresja, poczucie
samotności i pustki oraz zdrada małżeńska i spięcia na linii rodzic-nastolatek.
Bohaterowie
tej książki są zarówno tragiczni i komiczni. Ich postępowanie w wielu
przypadkach jest bardzo przewidywalne, ale autor ukazał ich w taki sposób, że
czytanie o ich życiu w ogóle nie jest nużące. Pełno tutaj słodko-gorzkiego
humoru, który obecny jest także na oddziale psychiatrycznym. Terapia grupowa
dla pacjentów i ich rodzin to czasami czysta farsa i wydaje się, że do niczego
nie prowadzi. Jednak z każdą jej kolejną odsłoną zauważamy zmiany zachodzące w pacjentach
i ich podejściu do życia.
„Co
na kolację?” to bardzo dobra literatura, która obnaża problemy amerykańskich
rodzin i sposób, w jaki próbują je oni zamaskować. Napisana z poczuciem humoru,
ale poruszająca trudne tematy, książka to lektura, którą polecam z czystym
sumieniem.
Tytuł: Co na kolację?
Autor: James Schuyler
Wydawnictwo: W.A.B., 2012
Strony: 256
Ocena: 4,5/6
Bardzo ciekawa propozycja, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChyba niestety nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńNieźle brzmi, nie słyszałam o podobnej fabule:)
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła. Może skuszę się na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili myślałam, że książka zdecydowanie nie będzie w moim typie, a jednak stare przysłowie "nie oceniaj książki po okładce" sprawdziło się i po przeczytaniu całej recenzji, zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńNajpierw skojarzył mi się twój opis z "Dzieckiem Rosemary". Po wgłębieniu się w treść to raczej nie ma nic ze sobą wspólnego. Chętnie sięgnę po tę książkę chociażby z uwagi na tytuł ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
"Dziecka Rosemary" nie czytałam, więc nie wiem czy te dwie książki mają coś wspólnego ;)
UsuńJa również uważam, że tytuł tej książki jest bardzo intrygujący :)
Może kiedyś sięgnę, jak będę miała okazję, bo wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńChoć wolę książki osadzone w latach współczesnych, to ta książka wydaje się godna uwagi. Chętnie zapoznam się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że akcja tej książki bez problemu odnalazłaby się i w czasach współczesnych. Tematy poruszane przez autora są bardzo uniwersalne i oprócz kilku drobnych niuansów nie mamy wrażenia, że czytamy o "zamierzchłych czasach" ;)
Usuń