wtorek, 24 stycznia 2017

R. Piotrowski, Ślepy Maks




            Łódź, dwudziestolecie międzywojenne. Po ulicach miasta przechadza się Maks Bornsztajn – mieszkaniec Bałut, który sieje postrach i wzbudza podziw wśród okolicznej ludności. Można zapytać kim był ów Bornsztajn? Niektórzy mówili na niego łódzki Al Capone, inny zwali go Robbin Hoodem lub Janosikiem, najbardziej znany był jednak jako Ślepy Maks. Gangster, który miał trzymać cały podziemny świat w swojej garści, którego odwiedzali w domu szanowani obywatela miasta i którego imię potrafiło otworzyć niejedne drzwi.

            Remigiusz Piotrowski postanowił przyjrzeć się jednej z najbardziej barwnych postaci łódzkiej historii z lat 20. i 30. XX wieku. Trudno jednak napisać rzetelną i opartą jednie na faktach biografię Ślepego Maksa, kiedy jego legenda opiera się w dużej mierze na połączeniu fikcji i prawdy, a po tylu latach trudno je rozdzielić. Czego jednak by o Maksie nie powiedzieć, zawsze przewinie się słowo gangster. Maks „specjalizował się” w ściąganiu długów, rozwiązywaniu problemów małżeńskich czy sąsiedzkich porachunków. Jego działalność nie pozostała niezauważona przez prasę i policję, ale ta pierwsza zdawała się trzymać jego stronę, a w drugiej Maks miał przyjaciół.
            Łódzki Al Capone to naprawdę interesująca postać. Muszę się przyznać, że przed lekturą tej książki nie słyszałam o nim ani słowa, a szkoda, bo jego historia jest warta poznania. Autor starał się oddzielić prawdę od legendy, jednak jak się okazało, trudno jest jednoznacznie stwierdzić kim tak naprawdę być Maks Bornsztajn. Niebezpiecznym gangsterem czy może jedynie płotką, która została wykorzystana w celu ukrycia prawdziwych gangsterów? Książka nie odpowiada na to pytanie, ale odsłania nam rąbek tajemnicy.
            Wielbiciele dwudziestolecia międzywojennego oraz gangsterskich historii powinni być zadowoleni. Mam wrażenie, że postać Ślepego Maksa nie jest powszechnie znana (no, może z wyjątkiem Łodzi), a warto byłoby to zmienić. Sama książka nie jest może tak porywająca jak jej główny bohater, ale przyjemnie się ją czyta i można dowiedzieć się czegoś więcej na temat życia w przedwojennej Łodzi. 

Tytuł: Ślepy Maks. Historia łódzkiego Ala Capone
 Autor: Remigiusz Piotrowski
Wydawnictwo: PWN, 2014
Strony: 320
Ocena: 4/6

8 komentarzy:

  1. O, kurczę. Nie słyszałam o takim panu z Łodzi :o historia wydaje się być intrygująca. Skupiamy się głównie na zagranicznych gangsterach lub mordercach, a nie wiemy prawie nic o tych naszych! Chciałabym się zapoznać z tą opowieścią.
    Będę częściej wpadać i obserwować ;), pozdrawiam.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, książka zapowiada się naprawdę ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej postaci. A że bardzo lubię tematyką około wojenną to chętnie zapoznam się z tą książką. Ostatnio mam wrażenie, iż miasto Łódź jest często "używana" w literaturze przez autorów, jako miejsce wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, książka bardzo ciekawa, chociaż może nie moje klimaty. Fabuła wydaje się trzymać atmosferę dawnych lat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam o tej książce. Zainteresowałaś mnie tym tytułem, więc niewykluczone, że sama się za nią rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. O książce nie słyszałam i nie wiem czy po nią sięgnę. Na razie mam co czytać i chociaż wydaje się naprawdę ciekawa ta książka to jednak muszę nadrobić zaległości domowe w książkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako mieszkanka Łodzi, z zainteresowaniem sięgnę po tę publikację. natychmiast zacznę się za nią rozglądać. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ogromną chęć na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń