wtorek, 11 lipca 2017

L. Gabas, Palmy na śniegu



            Gwinea Hiszpańska, rok 1953. Kilian zaczyna pracę na plantacji kakao na wyspie Fernando Poo, gdzie dołącza do swojego starszego brata Jacoba i ojca Antona. Zamienia zimne, hiszpańskie góry na tropikalną wyspę pełną zieleni i zapierających dech w piersiach pejzaży. Pobyt na plantacji jest równoznaczny z ciężką pracą, długą rozłąką z rodziną zostawioną w Hiszpanii oraz poczuciem osamotnienia i szokiem związanym z diametralną zmianą otoczenia. Być może wszystko potoczyłoby się jak w przypadku większości białych na wyspie, gdzie ciężka praca jest przeplatana rozrywkami w nocnym barze, gdyby nie jedno, przypadkowe spotkanie. Niespodziewane uczucie Kiliana do czarnej dziewczyny z plemienia Bubi jest niemożliwe do wyjaśnienia, a w dodatku zakazane.

            „Palmy na śniegu” to książka, której akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy wydarzenia z połowy XX wieku, a z drugiej wątek pochodzący z czasów współczesnych. Z jednej strony jest Hiszpania i mała, górska wioska Pasolobino, a z drugiej Afryka i Fernando Poo. Dwa skrajnie różne światy, które połączyły się za sprawą dwóch zupełnie różnych osób. Białego mężczyzny i czarnej kobiety, których zakazana miłość wpłynie nie tylko na ich losy, ale również na życie przyszłych pokoleń.
            Miałam problem z tą książką. Przez pierwszą połowę nie mogłam się w ogóle wkręcić w akcję i czytałam ją chyba trzy tygodnie, by po przekroczeniu połowy łyknąć ją w trzy dni. Akcja rozwijała się dosyć wolno, ale gdy tylko przebrnie się przez pierwsze rozdziały wszystko zaczyna nabierać tempa. Z opisu mogłoby się wydawać, że jest to romans jakich wiele. Cieszę się, że mogę napisać, iż tak wcale nie jest. Autorka, owszem, położyła środek ciężkości na zakazanej miłości dwojga ludzi, jednak nie zaniedbała przy tym rozbudować warstwy obyczajowej, a także zadbać o pokazanie życia w kolonii hiszpańskiej w Afryce. Praca na plantacji kakao nie była ciężka jedynie dla czarnych. Biali również odcisnęli tam swój ślad, jednak podział na dwie rasy był niezwykle wyraźny. Razem z bohaterami obserwujemy przemiany, jakie zachodziły w Gwinei Hiszpańskiej, która w 1968 roku stała się Gwineą Równikową.
            Luz Gabas napisała książkę, która spodoba się naprawdę wielu osobom. Jest tu miłość, przyjaźń, tęsknota za ukochanym, wątki polityczne i obyczajowe, a wszystko na tle rajskiej wyspy w Afryce. Autorka nie postawiła na szablonową historię zakazanej miłości, która kończy się tak, że każdy może przewidzieć zakończenie, tylko na opowieść, która potrafi zaskoczyć. Jak wspomniałam wyżej, trudno było mi przebrnąć przez początek, ale koniec końców jestem zadowolona z lektury.

Tytuł: Palmy na śniegu
Autor: Luz Gabas
Wydawnictwo: Muza, 2013
Strony: 624
Ocena: 4/6

4 komentarze:

  1. A dla mnie to książka wręcz genialna! Idealna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją w planie czytelniczym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... Wyczuwam moje klimaty ;). Będę jej szukać ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  4. CHętnie przeczytam, myślę, że książka mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń