sobota, 28 czerwca 2014

A. Christie, Morderstwo w Orient Expressie


 
Źródło: http://publicat.pl/
          
Kto nie zna „Morderstwa w Orient Expressie”? Wydaję mi się, że nawet osoby, które nie spotkały się jeszcze z twórczością Agathy Christie, słyszały o tym kryminale. Można powiedzieć, że jest to klasyk, który należy znać. Dość długo nie mogłam się jednak zdobyć na przeczytanie go, a gdy to w końcu zrobiłam miałam mieszane uczucia.

            Akcja książki rozgrywa się w pociągu, którym podróżuje Herkules Poirot – prywatny detektyw wracający z Azji do Europy. W czasie drogi luksusowym pociągiem, gdy podróż przerywa zalegający śnieg, w jedynym z przedziałów zostaje popełnione morderstwo. Ofiarą jest starszy Amerykanin, o którym nikt nie miał przychylnego zdania. W sytuacji, gdy pociąg stoi w zaspie i nie ma możliwości, by ktokolwiek mógł z niego uciec, podejrzanymi stają się wszyscy pasażerowie pociągu. Każdy z nich musi zostać przesłuchany i należy dokładnie zbadać co, kto robił w momencie popełnienia przestępstwa. Większą część książki zajmują właśnie te przesłuchania i analiza poczynań pasażerów. Jeżeli chodzi o rozwiązanie zagadki to się rozczarowałam. Zupełnie mi nie pasowało i do mnie nie trafiło.

            Muszę przyznać, że całość książki czytało mi się bardzo dobrze, choć akcja rozwijała się powoli. Pomysł umiejscowienia morderstwa w zasypanym i odciętym od świata pociągu daje duże pole manewru. Najbardziej podobały mi się przesłuchania pasażerów, które są bardzo dobrze napisane i pokazują kunszt autorki. Wszystko było przemyślane i każde kolejne zeznanie budziło moją ciekawość. Jednak, gdy już dotarłam do zakończenia to się trochę rozczarowałam. Szczerze mówiąc nie wiem czego się spodziewałam, ale cały czas miałam gdzieś w głowie, że „Morderstwo w Orient Expressie” jest jednym z najlepszych kryminałów i myślałam, że zakończenie powali mnie na kolana… Nie zmienia to jednak faktu, że książka mi się podobała i nie mogę zaliczyć jej do nieudanych lektur.

Tytuł: Morderstwo w Orient Expressie
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie, 2014
Ocena: 4,5/6

sobota, 21 czerwca 2014

Zakurzone półki...

Dzisiaj wyjątkowo bez recenzji - postanowiłam zrobić porządek na półkach i zlokalizować książki, które tam stoją i stoją i nie mogą się doczekać przeczytania. Wszystko jest skutkiem tego, że uwielbiam kupować książki i gdy tylko widzę, jakąś okazję to jej nie przepuszczę. Wszelkiego rodzaju promocje, kolekcje w kioskach czy po prostu nagła chęć kupienia książki, skutkuje tym, że moje półki się zapełniają, a ja i tak mimo tego chodzę do biblioteki :)

Poczynione porządki dały taki efekt:





1. M. Lee - Matka Pearl
2. J. Verne - Twenty thousand leagues under the sea (stwierdzałam, że należy przeczytać klasykę w oryginale)
3. J.R.R. Tolkien - Listy - ze względów objętościowych ciągle odkładam na później...
4. J. Wullschlager - Andersen
5. W. Szkłowski - Lew Tołstoj - podzielone na dwa tomy
6. J. Aberth - Spektakle masowej śmierci






7. J. Clarkson - Moje lata w Top Grear
8. A. Dumas - Królowa Margot
9. R. Kulesza - Antyczna Hellada
10. M. Dziewięcka - The Life & Times of Ngamiland. The Story of Maun - opowieść o jednej z afrykańskich wiosek
11. P. Matusiak, E. Pawłowski, T. Rawski - II Wojna Światowa
12. Z. Wawer - Monte Cassino. Walki 2. Korpusu Polskiego - kupiłam, jako pierwszą część kolekcji na temat II WŚ, choć jak to zwykle bywa - potem zapomniałam o kolejnych tomach...
13. A. Kozyra - Mitologia japońska - pięknie wydana książka, która leży na półce i leży...

Taż macie takie zaległości? A może ktoś już czytał którąś z powyższych książek? :)

środa, 18 czerwca 2014

W. Jagielski, Nocni wędrowcy


Źródło: http://www.gwfoksal.pl/
            Dzieci są w naszym przekonaniu niewinnymi istotami, które potrzebują miłości, troski i ochrony. Nie myślimy o nich jako o zagrożeniu, nie boimy się ich, a wręcz przeciwnie wywołują u nas chęć zapewnienia im bezpieczeństwa. Zupełnie przeciwny obraz odnajdujemy w książce Wojciecha Jagielskiego. Tam dzieci to mordercy, gwałciciele, rabusie, których boją się dorośli ludzie. Dzieci to istoty, które nie rozróżniają dobra od zła, są opętane przez złe duchy.
            Jagielski pisze o Ugandzie, która jest pogrążona w wojnie pomiędzy partyzantami a żołnierzami prezydenta Museveni’ego, w której cierpią niewinni ludzie – wieśniacy, którzy są postawieni między młotem a kowadłem. Niebezpieczeństwo czeka na nich z dwóch stron, zarówno partyzanci, jak i żołnierze zarzucają im sprzyjanie drugiej stronie. Nie mogąc się obronić są łatwą ofiarą, szczególnie dla partyzantów. Jednak to, co jest najbardziej zdumiewające to fakt, że oddziały partyzanckie składają się głównie z dzieci. Pod dowództwem Josepha Kony’ego „Boża Armia” składająca się z dzieci sieje postrach wśród ludności. Dzieci są porywane z rodzinnych wiosek, bite i poniżane, zmuszane do morderstw, by uważały, że nie mogą już wrócić do swoich rodzin (które bardzo często są już wymordowane). Wiek tych „małych żołnierzy” zaczyna się już od 9 lat, kiedy są na tyle duże by posługiwać się bronią, a równocześnie na tyle małe, by wpoić im własną ideologię. Dzieci funkcjonujące w partyzanckich strukturach dopuszczają się rzeczy, o których dorośli nie chcą nawet słuchać. Chłopcy są zmuszani do rabowania i niszczenia wiosek, mordowania ich mieszkańców, a dziewczynki są werbowane jako żony dowódców i komendantów, by rodzić im dzieci.
            Jagielski przebywając w Gulu, gdzie mieści się ośrodek dla dzieci, którym udało się wyrwać z oddziałów partyzanckich, spotyka byłych zabójców i żołnierzy, którym daleko jeszcze do pełnoletności. W ośrodku dzieci przechodzą pewnego rodzaju kwarantannę, która pomaga im wrócić do swoich rodzin. Choć nie jest to łatwe, bo dorośli patrzą nieprzychylnym okiem na „diabły z buszu”, a rodzina bardzo często się ich wyrzeka. Oprócz przejmujących historii dzieci, którym brutalnie zabrano dzieciństwo i zmuszono do przemiany w morderców, Jagielski przybliża nam także wierzenia religijne mieszkańców Ugandy. Wiara w duchy, opętania i kary za złe uczynki są powszechne. Książka jest także opisem sceny politycznej Ugandy, próbą zrozumienia sytuacji, która doprowadziła do tej krwawej wojny. Jagielski opisuje najbardziej znanych i charyzmatycznych przywódców, którzy dążyli do przejęcia władzy.
            Po książkę sięgnęłam po przeczytaniu kilku recenzji, które od razu zainteresowały mnie tym tytułem. Bardzo przypadł mi do gustu styl pisania Jagielskiego, pisze ciekawym i wciągającym językiem, przez co książkę „pochłania” się od razu. „Nocni wędrowcy” są opowieścią trudną, czasami bardzo brutalną i okrutną, jednak uważam, że poznanie sytuacji dzieci w Afryce jest ważne, by zrozumieć, że tak przerażające rzeczy nie są domeną przeszłości, ale dzieją się także współcześnie.

Tytuł: Nocni wędrowcy
Autor: Wojciech Jagielski
Wydawnictwo: W.A.B, 2009
Ocena: 5/6

sobota, 14 czerwca 2014

L. Swann, Sprawiedliwość owiec


Źródło: http://wydawnictwoamber.pl/
            Książka niemieckiej autorki Leonie Swann jest niecodziennym kryminałem. Dlaczego niecodziennym? Ponieważ to nie ludzie prowadzą śledztwo, a stado owiec. Już od jakiegoś czasu miałam na oku tę pozycję, jednak nigdy nie miałam czasu i okazji, żeby ją przeczytać. Gdy w końcu mi się udało, spędziłam dwa przyjemne wieczory w towarzystwie żądnych sprawiedliwości owiec.

            Książka rozpoczyna się w momencie, gdy owce znajdują swojego pasterza George’a leżącego w trawie i przebitego szpadlem. W związku z tym, że ich pasterz był w ich opinii dobrym pasterzem, postanawiają przeprowadzić śledztwo, które ma wyjaśnić kto jest winny śmierci ich właściciela. A skąd owce wiedzą jak prowadzić śledztwo? George codziennie im czytał. Jego ulubionymi lekturami były romanse z Pamelami, ale pewnego razu przeczytał im pół kryminału. Niestety owieczki nie dowiedziały się w końcu jak skończyło się śledztwo, ale dzięki temu wiedziały jak się za tę sprawę zabrać. Oczywiście owce nie mają takich możliwości jak ludzie, dlatego ich metody różnią się od naszych, choć nie zawsze (np. podsłuchiwanie pod oknem będąc ukrytym za doniczką z pelargoniami, które trzeba było zjeść by było coś widać). Co więcej, ich spojrzenie na świat także diametralnie się różni, dlatego prowadzenie śledztwa schodzi na dalszy plan, gdy zaczynają odczuwać głód. Bardzo trudno jest im także się zgrać, dlatego takimi głównymi postaciami są panna Maple – najmądrzejsza owca w całym stadzie, a może i na świecie, Otello – czarny baran, który w przeszłości przebywał w zoo, dlatego wie o ludziach trochę więcej od innych, Biały Wieloryb – baran, który ma najlepszą pamięć z całego stada. Oczywiście, każda inna owca także ma swój wkład i każda jest inna.

            Autorka stworzyła bardzo przekonujący obraz stada owiec. Bardzo je polubiłam, ich przemyślenia o ludziach czy problemy dnia codziennego. Przyznaję, że czasami irytowała mnie ich niewiedza, czy naiwność, ale potem przypominałam sobie, że w końcu to są owce, a nie ludzie i mają do tego prawo. Bardzo podoba mi się pomysł na książkę, który jest niebanalny i daje dużo możliwości. Jednak skoro to jest kryminał, to oczekiwałam lepszego zakończenia i ciekawszej zagadki. Tego jednak nie było. Wydaje mi się, że autorka bardziej skupiła się na owcach, a nie na zagadce. Dlatego w mojej ocenie książka jest dobra, a nie bardzo dobra. Może gdyby nie była reklamowana jako filozoficzna powieść kryminalna, to inaczej bym do niej podeszła. Niemniej jednak, książkę polecam, bo warto jest ją przeczytać, a sama chętnie sięgnę po jej drugą część „Triumf owiec”.

Tytuł: Sprawiedliwość owiec
Autor: Leonie Swann
Wydawnictwo: Amber, 2006
Ocena: 4,0/6

poniedziałek, 9 czerwca 2014

A. Christie, Tajemnica Bladego Konia


 
http://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie.html
          
Czas, który teraz nastąpił jest dla mnie czasem zaliczeń i egzaminów, dlatego czytanie czegokolwiek niezwiązanego z tematyką moich studiów jest bardzo ciężkie. Jednak pomiędzy nauką na jedno i drugie zaliczenie, znalazłam czas na przeczytanie książki Agathy Christie.

            Autorka miała naprawdę ciekawy pomysł na kryminał – zabójstwo księdza, który wraca z ostatniego namaszczenia, prowadzi do trzech starszych kobiet, które mieszkają na wsi i zajmują się czarną magią. Co jednak łączy zabitego księdza i trzy, zbzikowane stare panny? Umierająca kobieta przekazuje księdzu listę nazwisk, które jak się okazuje, są nazwiskami osób, które już nie żyją. Z kolei kobiety, które mieszkają w dawnej gospodzie o nazwie „Blady Koń”, świadczą usługi, w wyniku których niepożądane dla nas osoby umierają pod wpływem sugestii. Oczywiście nikt nie mówi o zabójstwie z zimną krwią, a o seansach spirytystycznych, które sprawiają, że ofiara znajdująca się w zupełnie innym miejscu umiera na „zwykłą chorobę”. Osobą, która prowadzi nieoficjalne śledztwo jest Mark Easterbrook, który wraz ze swoją znajomą Ginger, zaczyna prowadzić niebezpieczną grę z trzema kobietami, które w swoim mniemaniu posiadają nadprzyrodzone moce.

            Bardzo przyjemny i wciągający kryminał z 1961 roku. Jest zagadkowa śmierć, detektyw-amator, krąg podejrzanych, ciekawe postacie i zaskakujące zakończenie. Muszę przyznać, że była to bardzo miła odskocznia od nauki, ale nie wiem czy książka na długo zapadnie mi w pamięci. Najbardziej spodobały mi się postacie trzech „czarownic”, które dodały książce tajemniczości. Podejrzewam, że wierni fani pani Agathy Christie lekturę książki mają już za sobą, a tym, którzy jeszcze nie czytali serdecznie polecam. Dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się okładka tego wydania J

Tytuł: Tajemnica Bladego Konia
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie, 2013
Ocena: 4,0/6

niedziela, 1 czerwca 2014

C. Jensen, My, topielcy


Źródło: http://www.gwfoksal.pl/
            Czasami nachodzi ochota na przeczytanie czegoś dłuższego, czegoś co pozwoli nam spotkać się z bohaterami trochę dłużej i poznać ich bliżej. Taką okazję miałam, dzięki książce Carstena Jensena.
            Monumentalna opowieść o morzu, wojnie, samotności i dorastaniu to właśnie „My, topielcy”. Autor przez przeszło 800 stron opowiada nam historię marynarzy, dla których morze i statek jest wszystkim, co potrzebne jest do szczęścia. Jednak nie jest to jedynie historia mężczyzn, ale również kobiet, które zostają w domu i muszą uporać się z trudami samotnego życia, wychowaniem dzieci i ciągłym niepokojem o swoich ojców, braci, mężów i synów. W czasie lektury poznajemy życie marynarza pod koniec XIX wieku, jak i w wieku XX. Jesteśmy uczestnikami wojen, bitew morskich, dalekich wypraw do Afryki i Azji. Jest to także historia małego portowego miasteczka Marstal w Danii. Obserwujemy jego wzloty i upadki, widzimy jak każdy mieszkaniec Marstal jest naturalnie związany z morzem i prawie każdy mężczyzna zostaje marynarzem. Pokolenie za pokoleniem mężczyzn wypływa w morze, a w domu zostają kobiety i dzieci.

            Co jest największą stratą dla rodziny topielca? To, że topielcy nie mają grobu, który można odwiedzać i pielęgnować. Miejscem spoczynku dla nich jest morze, morze jest cmentarzem marynarzy, którzy przegrali walkę. Kobiety muszą przez wiele lat nosić w sercu niepewność, czy ich mąż lub syn na pewno utonął, czy też udało mu się uratować. Obserwujemy dzieci, które wychowują się bez ojców, których widzą raz na kilka lat – a mimo tego, każdy chłopiec marzy o tym, by zostać marynarzem, tak jak jego ojciec.

            Jensen prowadzi nas przez długą i bolesną historię ludzi, którzy oddali swoje życie morzu. W powieści nie brak zabawnych i lekkich momentów, tak jak nie brak wzruszeń i smutku spowodowanych samotnością i śmiercią. Bo to właśnie samotność marynarzy na morzu, samotność kobiet, które zostały w domu i samotność dzieci, które wychowują się bez ojców jest wszechobecna. Wszechobecna jest także śmierć – morze nie jest miejscem na sentymenty, nie brak tu niebezpieczeństw i chwila nieuwagi może kosztować życie. Mimo to „My, topielcy” jest wciągającą powieścią, która pochłania naszą uwagę do cna. Oczywiście na 800 stronach trudno jest zachować ciągłą i napiętą akcję, przyznaję, że niektórych momentach książka mi się dłużyła, jednak autor szybko kierował moją uwagę na inne tory i znowu byłam pochłonięta historią marynarzy.
Polecam!

Tytuł: My, topielcy
Autor: Carsten Jensen
Wydawnictwo: W.A.B, 2008
Ocena: 5,0/6